Przejdź do głównej zawartości

Śmierć


 Śmierć wydaje się być tragedią. Na pogrzebach zazwyczaj się płacze, towarzyszy temu tęskonota i żal. Czy myślimy o sobie, czy o osobie zmarłej? No i cóż odpowiedź jest prosta myślimy o sobie, bo kto zapewni nam bliskość, jak sobie poradzimy bez wsparcia osoby zmarłej? Co gorsza nie pomagamy tym naszym żalem i tęskontą ani jej ani sobie.

Według religii chrześcijańskiej po drugiej stronie czeka nas niebo, czyściec lub piekło w zależności od tego jaką osobą byliśmy, co w swoim życiu uczyniliśmy sobie i innym. Jeżeli jest to możliwe udzielany jest osobie umierającej ostatnie namaszczenie, które wymazuje grzechy. Czy faktycznie wymazuje? To kwestia wiary.

 Z całą pewnością śmierć nie jest tragedią dla osoby umierającej o ile zasłużyła na ten chrześcijański raj, jeśli nie, odpokutuje swoje uczynki po drugiej stronie.Co wydaje się dość sprawiedliwe, zwłaszcza gdy za życia, nie zrobiła nic, żeby się zmienić. 

Ja akurat wierzę w reinkarnacje, gdzie ponownie się naradzamy w innej rodzinie, być może innym kraju, czy kontynencie. Wierzę, że mamy dusze i ona jest nieśmiertelna, a nasze życia, są jak zmiana ubrania, gdy stare jest już zużyte lub nie rokuje, żeby w tym "ubraniu" przeżyć, doświadczyć to sobie dusza zaplanowała na to wcielenie.

Tym łatwiej jest uwolnić się duchowi i duszy z tej przestrzeni jaką jest otoczenie w jakim żyła im mniej rzeczy, osób ją tutaj trzyma, zarówno chodzi o osobę zmarłą jak i jej rodzine. Ktoś powiedział "Niech nikt nad trumną mą nie płacze" i to bardzo mądre słowa. Śmierć to wybór duszy, są przecież przypadki śmierci klinicznej, co wydaje się być drugą szansą i ludzie potrafią z niej korzystać, bo z ich opowiadań wynika, że po niej ich życie diametralnie się zmieniło i czasem uaktywniły się u nich dodatkowe dary, jak na przykład jasnowidzenie.

 Ponoć w kulturach pierwotnych osoby, które czuły zbliżającą się śmierć oddalały się w ustronne miejsce, tak, żeby nie przysparzać cierpienia bliskim, to piękne. Wynikało to zapewne z instynktu, bo takie zachowanie można obserwować u zwierząt. 

My to zatraciliśmy, chcemy ratować siebie za wszelką cene, nie chcemy zwykle odejść w spokoju i ciszy, a wręcz odwrotnie. Śmierci towarzyszy strach, potrzeba towarzystwa i atencji. Dlaczego tak bardzo boimy się śmierci, skoro w żadnej religii nie oznacza ona końca? Dlaczego tak bardzo przywiązujemy się do swojego życia i wszystkiego co z sobą niesie? Zwłaszcza gdy czasami nie żyjemy tak naprawde, a wegetujemy?

Muszę tu zacytować jeden z najpiękniejszych wierszy wg mnie: 

Stanisław Korab-Brzozowski 
O przyjdź!
 
O przyjdź, jesienią —
Wdziej szatę lekką, białą, zwiewną,
pajęczą;
Rzuć na hebanowe swoje włosy
perły rosy
Lśniące zimnych barw
tęczą.
O przyjdź, jesienią —
Owiana skargą tęskną, rzewną
żurawi,
W dal płynących szarą niebios tonią,
tchnąca wonią
Kwiatów, które mróz
krwawi.
O przyjdź, jesienią —
W chwilę zmierzchu senną, niepewną —
i dłonie
Swe przejrzyste, miękkie, woniejące
na cierpiące
Połóż mi skronie —
o Śmierci!…
 
Niewątpliwie to co napisałam nie wyczerpuje tematu, może nawet go nie nadgryza, więcej w nim pytań niż odpowiedzi, ale taki jest ten blog, to tylko fragmenty. Tak jak nasze poznanie jest tylko fragmentaryczne i warto o tym pamiętać, warto mieć pokorę dla innych opini, innych doświadczeń i innej wiedzy. 

Grafika: Design by Freepik www.freepik.com

 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość do siebie samego

   Miłość do siebie wydaje się tak oczywista, a jest najtrudniejszą rzeczą. Z jej braku powstaje wiele problemów emocjonalnych, zdrowotnych i życiowych . Najlepszą autorką, która o tym mówiła i pisała jest Louise Hay. Sięgnełam po jej książki w dość trudnym momencie mojego życia, bo wziełam "Możesz uzdrowić swoje życie" do szpitala onkologicznego, gdzie przechodziłam operacje wycięcia guza (który okazał się niezłośliwy, na szczęście). Nie muszę chyba pisać, że byłam wystraszona tym gdzie jestem, co mi się "przytrafiło" , ale jednocześnie był we mnie spokój. Był we mnie spokój, bo oddałam się prowadzeniu, co ma być to będzie, dla mojego najwyższego dobra. Zresztą od wykrycia guza do momentu operacji minął tylko miesiąc, dzięki "szczęściu", cudownym lekarzom i zaufaniu, że cokolwiek się dzieje jestem bezpieczna.   Nikogo nie oskarżałam, dlaczego ja, dlaczego to mnie spotkało, mam tylko 33 lata i chce mieć dzieci.  Nie wszystkie osoby miały takie podejście. O...

Cierpienie, czyli to co nas spotyka, czy moze wybor?

 Ile wokół nas jest ludzi w których życiu dominuje cierpienie? Są to różnego rodzaju cierpienia: - ból fizyczny, -ból psychiczny, -wieczna pogon za czymś, -wieczna tęsknota za czymś, -wieczne niezadowolenie. Każdy z nich jest inny, a prowadzą do tego samego. Prowadzą do niezadowolenia ze swojego życia, z tego co się ma, z tego co się osiągneło, do widzenia wszędzie czarnych chmur i szklanki do połowy pustej.   Takie osoby są często mocno związane z przeszłością. Często o swoją kondycje obwiniają innych, rodziców, karme, prace. Niedostrzegają tego, że życie to ciągły wybór, a dokładniej ciąg wyborów, które doprowadziły je do tego a nie innego miejsca. A kto był odpowiedzialny za te wybory? No cóż oni sami. Tak żyją z dnia na dzień pławiąc się w swoim cierpieniu, nie potrafią się z niczego cieszyć. Jedyną ulgą dla nich jest podzielenie się dosłownie i w przenośni tym cierpieniem z innymi, z rodziną, ze znajomymi, z każdym kto będzie chciał słuchać. I tak zastanawiam się o ile im...